" [...] Miłość cierpliwa jest...[...]
Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma,Miłość nigdy nie ustaje [...]"
Przez
jej myśli właśnie przebiegło stado gazeli. Nie skupiała się za bardzo na
drodze, bardziej interesowało ją to, co zobaczy ku jej końcu. Jej serce biło
jak oszalałe i to w cale nie z powodu tego, że spokojnie mogłaby się ścigać
teraz z Harrym, który leciałby na Nimbusie 2001, a ona by biegła, wszystko to
było z podekscytowania. Strach ogarnął ją dopiero, gdy wbiegły do zamku, jak
poczuła przyjemny dreszcz na plecach od chłodu i jak wszystkie wspomnienia
wróciły. Zatrzymała się nagle wyrywając dłoń z ujęcia Rudej. Oparła się o
ścianę i zamknęła oczy, widząc jakby pokaz wszystkich chwil jej życia, które
zapamiętała.
- Herm, źle się czujesz? - Usłyszała gdzieś z daleka. Pokiwała głową na boki, czując jak jej oczy robią się mokre. To wcale nie były te dobre wspomnienia, tylko złe. Wszystkie chwile, kiedy przez niego płakała i cierpiała. Z całej siły starała się je wyrzucić z głowy, ale wracały jak bumerang.
- Nie myśl o tym - usłyszała głos Ginny i otworzyła oczy. Przyjaciółka stała przed nią z zatroskaną miną - to minęło Miona nie ma, co wspominać - szepnęła, a Hermionie zrobiło się cieplej na sercu. Wiedziała, że pytanie skąd wiedziała, o czym myśli, będzie bardzo nie na miejscu, więc jedynie wzięła głęboki wdech i pokiwała głową.
- Masz rację, przepraszam - szepnęła i otarła szybko łzy. Już nieco wolniejszym krokiem ruszyły w kierunku dziedzińca. Granger podgryzała nerwowo wargę, i co chwila poprawiała włosy. Ruda widząc zachowanie przyjaciółki jedynie chichotała pod nosem. Gdy doszły wreszcie na świeże powietrze, brązowowłosa zaczęła się nerwowo rozglądać po wszystkich. Minęła ją grupka dziewcząt z Ravenclawu, jakieś małe dzieci przebiegły jej obok kolan, gdzieś tam siedziała całująca się para, trochę dalej stała większa grupka Ślizgonów, nieco bliżej Puchoni...zaraz... Hermiona wróciła wzrokiem do domowników Węża i serce stanęło jej na moment. Stał tam, dokładnie taki jak go zapamiętała. Noszolancko opierał się o jedną z kolumn, dłonie trzymał w kieszeni czarnych spodni, biała koszula była lekko rozpięta, a zielono srebrny krawat Slytherinu zwisał luźno na szyi. Pikowaną puchową kurtkę miał jedynie zarzuconą, a włosy jak zwykle zmierzwione. Uśmiechał się właśnie do jednej z dziewcząt, co wywołało u Hermiony dziwne ukłucie w okolicach serca. Nagle jej boski widok, został przysłonięty czyjąś posturą. Podniosła nieco wyżej wzrok i ujrzała zadowoloną buźkę Zabiniego.
- Nasza zguba się odnalazła! - Zawołał wesoło.
- No bardzo śmieszne - odparła oburzona Hermiona, starając się zobaczyć, co właśnie robi Smok z dziewczętami.
- Nie martw się, czeka tylko na ciebie - zachichotał Blaise, widząc zachowanie Gryfonki. Spojrzała na niego morderczym wzrokiem, a od swojej dziewczyny dostał sójkę w bok. Nie mógł już patrzeć na zazdrosny wzrok swojej przyjaciółki, dlatego odwrócił się z uśmiechem i włożył dwa palce do ust, gwizdając głośno. Hermiona podskoczyła wystraszona, a na całym dziedzińcu zapanowała cisza, a oczy wszystkich zwróciły się na Ślizgona.
- O to twój kopciuszek! - Zawołał Diabeł, a Malfoy właśnie w tym momencie spojrzał na stojącą Hermionę. Miała zaróżowione policzki, rozwiane i poplątane brązowe włosy, niedbale zarzuconą kurtkę i przewiązany szalik. Nie wiele myśląc ruszył w jej kierunku, słysząc oburzone głosy swoich wielbicielek. Nie myślał teraz o nich, dla niego była ważna tylko ona. Uśmiechała się nieśmiało i delikatnie, mógłby przysiąc, że nawet się rumieni, ale pod wpływem zimna, ciężko to rozróżnić. Kiedy stanął wreszcie przed nią spoglądał chwilę w jej piękne brązowe tęczówki i nie mogąc nadziwić się jej pięknem, złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Nie musiał długo czekać na odpowiedź, jej ręce znalazły się na jego szyi, a drobne ciało przywarło do niego niczym magnez. Zadowolony z takiego obrotu sytuacji objął ją w pasie i mocno do siebie przycisnął, jakby miał być to ich ostatni pocałunek. Nie zważali na zdziwionych ludzi, okrzyki wulgaryzmów, czy chichoczących Ginny i Blaisa, liczyli się tylko oni. Oboje stęsknieni, oboje spragnieni siebie... Gdy po dłuższej chwili oderwali się od siebie, spojrzeli sobie w oczy i to był ten moment...
- Kocham cię - szepnął tak, aby jedynie ona to usłyszała. W jej oczach ponownie zakręciły się łzy, a wszelkie obawy, które ją ogarnęły przed spotkaniem, ulotniły się niczym woda z czajnika.
- Ja ciebie też - odparła i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Poczuła jak podnosi ją do góry, ale nie protestowała, nie chciała kończyć tej chwili, nie chciała go już nigdy więcej wypuścić z objęć. Pokiwał jedynie znacząco w stronę przyjaciół i skierował swoje kroki do Pokoju Wspólnego Prefektów, w którym tak dawno nie był. Wypowiedział hasło, które dała mu McGonagall i bez zastanowienia skierował się w stronę swojego dormitorium. Zamknął drzwi sprawnym ruchem stopy i podszedł do łóżka, delikatnie kładąc na nim Gryfonkę. Zdjął jej kurtkę, szalik i ciepły sweter, pod którym miała jeszcze jeden, ale cieńszy i przylegający do ciała. Powoli i delikatnie zsunął ze stóp buty i odstawił pod ścianą. Przyglądała mu się uważnie, czując dreszcze na całym ciele. W pierwszym momencie mógłby pomyśleć, że jest jej zimno, ale w pokoju było prawie dwadzieścia siedem stopni. Sam również się rozebrał i położył się obok niej, gładząc delikatnie jej włosy. Nic nie mówili, chyba każde bało się zacząć...
- Nie zostawiaj mnie więcej - usłyszał jej cichy delikatny szept po kilkunastu minutach. Momentalnie spiął się na całym ciele i przysunął nieco bliżej, unosząc jej podbródek. Nigdy nie był dobry w okazywaniu swoich uczuć, zawsze go w tym przewyższała. Patrzył chwilę w jej czekoladowe oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Już nigdy więcej, obiecuję - dodał i pocałował ją delikatnie w czoło. Kolejna fala ciepła rozlała się po jej ciele.
- Bałam się, że... - urwała czując ogromną gulę w gardle.
- Nic mi wtedy nie było, malutka - powiedział pospiesznie widząc jej trudności - straciłem przytomność, a ty w przypływie nerwów po prostu spanikowałaś...
- Przepraszam, że dopiero wtedy zrozumiałam ile dla mnie znaczysz - w jej oczach zakręciły się łzy. Nie pozwolił, aby wypłynęły, dlatego szybko otarł je dłonią i złożył na jej ustach pocałunek.
- Cieszę się, że w ogóle do tego doszłaś... - urwał na moment - czekałem na ciebie od dłuższego czasu, nic by mi nie zaszkodziło jakbym poczekał jeszcze trochę - zaśmiał się, a ona po chwili mu wtórowała. Znowu zapadła cisza, ale nie była już krępująca, napawali się nią i sobą jednocześnie. W pewnym momencie Draco przypomniał sobie coś, o czym jeszcze niedawno gorączkowo myślał.
- Granger posłuchaj - zaczął, a ona mimowolnie się uśmiechnęła, tęskniła za tym określeniem - to, co mówił Weasley... - zmarszczył brwi dosyć mocno - czy to prawda? - Gryfonka spoglądała na niego niepewnie, ale w końcu pokiwała przecząco głową.
- Mnie i Rona nie łączyło nic oprócz udawanego związku w wakacje.
- Udawanego? - Zdziwił się.
- Nie kocham go w ten sposób - dodała szybko - zawsze był dla mnie przyjacielem, po prostu...
- Chciałaś spróbować - dokończył za nią.
- Dokładnie - westchnęła - żałuje tego.
- Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie? - Na jego twarz wdarł się łobuzerski uśmiech, a ona mimowolnie poczuła skręcanie w żołądku uwielbiała, gdy tak na nią patrzył.
- Jest w tym jakiś haczyk?
- Nie, zwykłe czysto teoretyczne pytanie - odparł unosząc ręce do góry, w geście niewinności. Zachichotała i pokiwała głową.
- Robiłaś to już kiedyś? - Na słowo 'to' dał szczególny nacisk. Dla Hermiony nie było takiej dziedziny nauki, którą by się nie zainteresowała, seks również przerobiła, ale jedynie w książkach. Gdy tylko zrozumiała, o co chodzi blondynowi, spłonęła okazałym rumieńcem i spuściła wzrok, wpatrując się z zaciekawieniem w skarpetki. Chłopak widząc jej reakcję, kolejny raz spiął się cały i spoważniał. Uniósł delikatnie jej brodę, patrząc w oczy.
- Nie? - Zapytał dobitnie, a ona jeśli to możliwe zmieniła kolor z czerwonego na bordowy. Posłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Wzięła głęboko w płuca i pokręciła przecząco głową.
- To nic strasznego - odparł nie bardzo wiedząc jak się zachować. Wiadome chyba wszystkim jest to, że Malfoy nie słynął jedynie z wyglądu i uroku w szkole, ale również z sypialnianych podbojów. Żadna dziewczyna nie potrafiła mu się oprzeć, a on wcale temu nie zaprzeczał, jak najbardziej go to zadowalało. Mimo jednak tak licznych dziewcząt w jego łóżku, nigdy nie zdarzyła mu się dziewica, zwłaszcza taka, na której mu zależy i której nie chce skrzywdzić.
- Draco - odparła po chwili wyrywając go z zamyślenia.
- Hm? - Mruknął odpędzając dziwne myśli z głowy.
- Ja...Chciałabym to zrobić z kimś, kto jest dla mnie na prawdę ważny i... - wzięła głęboki wdech - z kimś, kto mnie nie skrzywdzi zaraz po skończeniu - zmarszczyła brwi, słysząc własne słowa. Blondyn zrozumiał jej aluzję, do jego podbojów, dlatego pogłaskał ją delikatnie po ramieniu.
- Rozumiem, jeśli nie jestem dla ciebie odpowiedni...
- Nie poczekaj - przerwała mu szybko - nie o to mi chodziło, ja po prostu... nie chcę się spieszyć - dodała - ale chcę to z tobą zrobić - wyrzuciła wreszcie z siebie, a jego twarz rozpromieniła się. Przytulił się do niej mocno.
- Nie skrzywdzę cię nigdy - szepnął jej do ucha, a ona jedynie objęła go rękoma i nogami, wczepiając się jak małpka w jego ciało.
- Herm, źle się czujesz? - Usłyszała gdzieś z daleka. Pokiwała głową na boki, czując jak jej oczy robią się mokre. To wcale nie były te dobre wspomnienia, tylko złe. Wszystkie chwile, kiedy przez niego płakała i cierpiała. Z całej siły starała się je wyrzucić z głowy, ale wracały jak bumerang.
- Nie myśl o tym - usłyszała głos Ginny i otworzyła oczy. Przyjaciółka stała przed nią z zatroskaną miną - to minęło Miona nie ma, co wspominać - szepnęła, a Hermionie zrobiło się cieplej na sercu. Wiedziała, że pytanie skąd wiedziała, o czym myśli, będzie bardzo nie na miejscu, więc jedynie wzięła głęboki wdech i pokiwała głową.
- Masz rację, przepraszam - szepnęła i otarła szybko łzy. Już nieco wolniejszym krokiem ruszyły w kierunku dziedzińca. Granger podgryzała nerwowo wargę, i co chwila poprawiała włosy. Ruda widząc zachowanie przyjaciółki jedynie chichotała pod nosem. Gdy doszły wreszcie na świeże powietrze, brązowowłosa zaczęła się nerwowo rozglądać po wszystkich. Minęła ją grupka dziewcząt z Ravenclawu, jakieś małe dzieci przebiegły jej obok kolan, gdzieś tam siedziała całująca się para, trochę dalej stała większa grupka Ślizgonów, nieco bliżej Puchoni...zaraz... Hermiona wróciła wzrokiem do domowników Węża i serce stanęło jej na moment. Stał tam, dokładnie taki jak go zapamiętała. Noszolancko opierał się o jedną z kolumn, dłonie trzymał w kieszeni czarnych spodni, biała koszula była lekko rozpięta, a zielono srebrny krawat Slytherinu zwisał luźno na szyi. Pikowaną puchową kurtkę miał jedynie zarzuconą, a włosy jak zwykle zmierzwione. Uśmiechał się właśnie do jednej z dziewcząt, co wywołało u Hermiony dziwne ukłucie w okolicach serca. Nagle jej boski widok, został przysłonięty czyjąś posturą. Podniosła nieco wyżej wzrok i ujrzała zadowoloną buźkę Zabiniego.
- Nasza zguba się odnalazła! - Zawołał wesoło.
- No bardzo śmieszne - odparła oburzona Hermiona, starając się zobaczyć, co właśnie robi Smok z dziewczętami.
- Nie martw się, czeka tylko na ciebie - zachichotał Blaise, widząc zachowanie Gryfonki. Spojrzała na niego morderczym wzrokiem, a od swojej dziewczyny dostał sójkę w bok. Nie mógł już patrzeć na zazdrosny wzrok swojej przyjaciółki, dlatego odwrócił się z uśmiechem i włożył dwa palce do ust, gwizdając głośno. Hermiona podskoczyła wystraszona, a na całym dziedzińcu zapanowała cisza, a oczy wszystkich zwróciły się na Ślizgona.
- O to twój kopciuszek! - Zawołał Diabeł, a Malfoy właśnie w tym momencie spojrzał na stojącą Hermionę. Miała zaróżowione policzki, rozwiane i poplątane brązowe włosy, niedbale zarzuconą kurtkę i przewiązany szalik. Nie wiele myśląc ruszył w jej kierunku, słysząc oburzone głosy swoich wielbicielek. Nie myślał teraz o nich, dla niego była ważna tylko ona. Uśmiechała się nieśmiało i delikatnie, mógłby przysiąc, że nawet się rumieni, ale pod wpływem zimna, ciężko to rozróżnić. Kiedy stanął wreszcie przed nią spoglądał chwilę w jej piękne brązowe tęczówki i nie mogąc nadziwić się jej pięknem, złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Nie musiał długo czekać na odpowiedź, jej ręce znalazły się na jego szyi, a drobne ciało przywarło do niego niczym magnez. Zadowolony z takiego obrotu sytuacji objął ją w pasie i mocno do siebie przycisnął, jakby miał być to ich ostatni pocałunek. Nie zważali na zdziwionych ludzi, okrzyki wulgaryzmów, czy chichoczących Ginny i Blaisa, liczyli się tylko oni. Oboje stęsknieni, oboje spragnieni siebie... Gdy po dłuższej chwili oderwali się od siebie, spojrzeli sobie w oczy i to był ten moment...
- Kocham cię - szepnął tak, aby jedynie ona to usłyszała. W jej oczach ponownie zakręciły się łzy, a wszelkie obawy, które ją ogarnęły przed spotkaniem, ulotniły się niczym woda z czajnika.
- Ja ciebie też - odparła i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Poczuła jak podnosi ją do góry, ale nie protestowała, nie chciała kończyć tej chwili, nie chciała go już nigdy więcej wypuścić z objęć. Pokiwał jedynie znacząco w stronę przyjaciół i skierował swoje kroki do Pokoju Wspólnego Prefektów, w którym tak dawno nie był. Wypowiedział hasło, które dała mu McGonagall i bez zastanowienia skierował się w stronę swojego dormitorium. Zamknął drzwi sprawnym ruchem stopy i podszedł do łóżka, delikatnie kładąc na nim Gryfonkę. Zdjął jej kurtkę, szalik i ciepły sweter, pod którym miała jeszcze jeden, ale cieńszy i przylegający do ciała. Powoli i delikatnie zsunął ze stóp buty i odstawił pod ścianą. Przyglądała mu się uważnie, czując dreszcze na całym ciele. W pierwszym momencie mógłby pomyśleć, że jest jej zimno, ale w pokoju było prawie dwadzieścia siedem stopni. Sam również się rozebrał i położył się obok niej, gładząc delikatnie jej włosy. Nic nie mówili, chyba każde bało się zacząć...
- Nie zostawiaj mnie więcej - usłyszał jej cichy delikatny szept po kilkunastu minutach. Momentalnie spiął się na całym ciele i przysunął nieco bliżej, unosząc jej podbródek. Nigdy nie był dobry w okazywaniu swoich uczuć, zawsze go w tym przewyższała. Patrzył chwilę w jej czekoladowe oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Już nigdy więcej, obiecuję - dodał i pocałował ją delikatnie w czoło. Kolejna fala ciepła rozlała się po jej ciele.
- Bałam się, że... - urwała czując ogromną gulę w gardle.
- Nic mi wtedy nie było, malutka - powiedział pospiesznie widząc jej trudności - straciłem przytomność, a ty w przypływie nerwów po prostu spanikowałaś...
- Przepraszam, że dopiero wtedy zrozumiałam ile dla mnie znaczysz - w jej oczach zakręciły się łzy. Nie pozwolił, aby wypłynęły, dlatego szybko otarł je dłonią i złożył na jej ustach pocałunek.
- Cieszę się, że w ogóle do tego doszłaś... - urwał na moment - czekałem na ciebie od dłuższego czasu, nic by mi nie zaszkodziło jakbym poczekał jeszcze trochę - zaśmiał się, a ona po chwili mu wtórowała. Znowu zapadła cisza, ale nie była już krępująca, napawali się nią i sobą jednocześnie. W pewnym momencie Draco przypomniał sobie coś, o czym jeszcze niedawno gorączkowo myślał.
- Granger posłuchaj - zaczął, a ona mimowolnie się uśmiechnęła, tęskniła za tym określeniem - to, co mówił Weasley... - zmarszczył brwi dosyć mocno - czy to prawda? - Gryfonka spoglądała na niego niepewnie, ale w końcu pokiwała przecząco głową.
- Mnie i Rona nie łączyło nic oprócz udawanego związku w wakacje.
- Udawanego? - Zdziwił się.
- Nie kocham go w ten sposób - dodała szybko - zawsze był dla mnie przyjacielem, po prostu...
- Chciałaś spróbować - dokończył za nią.
- Dokładnie - westchnęła - żałuje tego.
- Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie? - Na jego twarz wdarł się łobuzerski uśmiech, a ona mimowolnie poczuła skręcanie w żołądku uwielbiała, gdy tak na nią patrzył.
- Jest w tym jakiś haczyk?
- Nie, zwykłe czysto teoretyczne pytanie - odparł unosząc ręce do góry, w geście niewinności. Zachichotała i pokiwała głową.
- Robiłaś to już kiedyś? - Na słowo 'to' dał szczególny nacisk. Dla Hermiony nie było takiej dziedziny nauki, którą by się nie zainteresowała, seks również przerobiła, ale jedynie w książkach. Gdy tylko zrozumiała, o co chodzi blondynowi, spłonęła okazałym rumieńcem i spuściła wzrok, wpatrując się z zaciekawieniem w skarpetki. Chłopak widząc jej reakcję, kolejny raz spiął się cały i spoważniał. Uniósł delikatnie jej brodę, patrząc w oczy.
- Nie? - Zapytał dobitnie, a ona jeśli to możliwe zmieniła kolor z czerwonego na bordowy. Posłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów. Wzięła głęboko w płuca i pokręciła przecząco głową.
- To nic strasznego - odparł nie bardzo wiedząc jak się zachować. Wiadome chyba wszystkim jest to, że Malfoy nie słynął jedynie z wyglądu i uroku w szkole, ale również z sypialnianych podbojów. Żadna dziewczyna nie potrafiła mu się oprzeć, a on wcale temu nie zaprzeczał, jak najbardziej go to zadowalało. Mimo jednak tak licznych dziewcząt w jego łóżku, nigdy nie zdarzyła mu się dziewica, zwłaszcza taka, na której mu zależy i której nie chce skrzywdzić.
- Draco - odparła po chwili wyrywając go z zamyślenia.
- Hm? - Mruknął odpędzając dziwne myśli z głowy.
- Ja...Chciałabym to zrobić z kimś, kto jest dla mnie na prawdę ważny i... - wzięła głęboki wdech - z kimś, kto mnie nie skrzywdzi zaraz po skończeniu - zmarszczyła brwi, słysząc własne słowa. Blondyn zrozumiał jej aluzję, do jego podbojów, dlatego pogłaskał ją delikatnie po ramieniu.
- Rozumiem, jeśli nie jestem dla ciebie odpowiedni...
- Nie poczekaj - przerwała mu szybko - nie o to mi chodziło, ja po prostu... nie chcę się spieszyć - dodała - ale chcę to z tobą zrobić - wyrzuciła wreszcie z siebie, a jego twarz rozpromieniła się. Przytulił się do niej mocno.
- Nie skrzywdzę cię nigdy - szepnął jej do ucha, a ona jedynie objęła go rękoma i nogami, wczepiając się jak małpka w jego ciało.
~~~
-
A ty dokąd? - Usłyszał za swoimi plecami. Zdziwiony odwrócił się i spojrzał
pytająco na przyjaciela.
- Do Hermiony? - Odparł pytaniem na pytanie.
- Po, co? Jest zajęta - dodał Harry, odsuwając od siebie Megan.
- Czym?
- Raczej, kim - poprawiła go blondynka, a Weasley zacisnął dłonie w pięści. Nie zważając na protesty i krzyki ze strony przyjaciół, wszedł do Pokoju Wspólnego Prefektów. Znał hasło, ponieważ na nieobecność Hermiony, zastąpił ją na rozkaz McGonagall. Bez zbędnych ceregieli władował się do jej sypialni, ale nikogo tam nie zobaczył. Gdy już miał wychodzić, usłyszał jej perlisty śmiech, którym zanosiła się na cały pokój. Czerwony i zły, aż po cebulki włosów bez pukania otworzył drzwi, a widok, jaki zastał jeszcze bardziej wprawił go w stan maksymalnego zdenerwowania. Hermiona leżała na łóżku przyciśnięta ciałem Malfoya, który łaskotał ją delikatnie w boczki. Po całym pokoju były porozwalane poszewki i pościel, co oznaczało, że właśnie przebyli wojnę na poduszki. Niestety Ron, jak zwykle wszystko źle zinterpretował. Wściekły rzucił się na blondyna i z niemałym trudem ściągnął go z Hermiony, która zerwała się na równe nogi.
- Co ty wyrabiasz? - Krzyknęła starając się odciągnąć go od blondyna, nad którym się pochylał i starał się uderzyć w twarz.
- Puść mnie! - Krzyknął odpychając ją od siebie, tym samym powodując, że upadła na ziemię. Draco widząc to, nie wytrzymał dłużej. Zrzucił z siebie rudzielca i jednym celnym strzałem, kolejny raz złamał mu nos. Nie patrzył jednak na niego, tylko szybko podszedł do Gryfonki.
- Nic ci nie jest? - Pokręciła głową i wstała przy jego pomocy.
- Wyjdź stąd - krzyknęła wskazując na drzwi. Chłopak wstał wycierając krew z nosa i obrzucił chłopaka nienawistnym spojrzeniem. Gdy już miał wychodzić, obrócił się w stronę Gryfonki i złapał za rękę. Sytuacja wydarzyła się tak szybko, że nawet żadne nie zdążyło zareagować. Rudziec przyciągnął do siebie dziewczynę i złożył na jej ustach dość obrzydliwy pocałunek, zwłaszcza, że ciekła mu krew z nosa. Granger szybko go od siebie odepchnęła i zafundowała siarczysty policzek.
- Jeszcze do mnie przyjdziesz - syknął.
- Wyjdź stąd Wesley, bo jak zacznę ci pomagać, to nie wiem czy dożyjesz kolacji - warknął wyraźnie wyprowadzony z równowagi Malfoy. Jego dłonie się trzęsły, a wzrok szaleńczo błądził po ciele Gryfona. Uśmiechnął się do niego cynicznie i odwrócił na pięcie. Gdy tylko drzwi do pokoju się zamknęły, blondyn obrócił się i z całej siły walnął pięścią w ścianę. Moc uderzenia była tak duża, że farba z tynkiem się pokruszyła, a jego kostki zaczęły krwawić. Hermiona stała przerażona przypatrując się jego furii.
- Przepraszam - szepnęła, cofając się do tyłu. Nie widziała go jeszcze w takim staniem. Zaciskał mocno pięści i głośno oddychał.
- To nie twoja wina, przestań - zaczął szybko i podszedł do niej. Przygarnął do siebie, gładząc jej plecy. Czuła jak przez jego ciało przechodzą ciarki.
- Nienawidzę go - odparł po chwili.
- Wiem - oprała - przepraszam.
- Granger daj spokój, gdyby nie ty, to zapewne leżałby tu martwy - wyznał opierając swoje czoło o jej i wpatrując się w jej tęczówki. Posłała mu delikatny uśmiech.
- Jesteś zazdrosny o mnie? - Szepnęła nie mogąc ukryć zadowolenia. Parsknął śmiechem, rozluźniając się.
- Cholernie - wyszczerzył do niej zęby i pocałował w nos. Wypuścił ją z objęć i skierował się do łazienki żeby obmyć rany. Gdy skończył wrócił do pokoju, w którym był już porządek.
- Dzięki - szepnął i zdjął z siebie białą koszulę, która była opryskana krwią. Od razu wrzucił ją do kominka i podszedł do szafy. Hermiona przypatrywała mu się z niemałym szokiem. Jego sylwetka jak zwykle prezentowała się wspaniale, ale fakt, że okazuje ją przy niej, jeszcze bardziej ją zadowalał. Założył niebieską koszulę i odpiął pierwsze guziki. Przeczesał dłonią włosy i spojrzał na dziewczynę.
- Tobie też się chyba przyda przebranie - odparł. Pokiwała na znak, że się zgadza i wyszli do jej sypialni. Nie była jeszcze tak śmiała jak Ślizgon, dlatego wybrała odpowiednie rzeczy z szafy i zamknęła się w łazience. Ubrała czarną falowaną spódniczkę, biało niebieską bluzkę w paski, którą włożyła do środka i czarny krótki kardigan. Włosy rozczesała i związała niedbałego koka, z którego kilka kosmyków wyleciało. Na szybko przejechała oczy tuszem i popsikała się ulubionymi perfumami. Wyszła gotowa, a widok blondyna czytającego jej ulubioną książkę z dzieciństwa, o mało, co nie zwalił jej z nóg.
- Malfoy czytający mugolską bajkę... - Szepnęła i objęła jego szyję od tyłu.
- Tristan i Izolda - przeczytał - nigdy nie zrozumiem mugoli odparł zamykając - a przeczytałem jedynie epilog - zaśmiał się. Wstał i odłożył wolumin na miejsce. Wypuścił Hermionę i pierwszą i wyszli na zimny korytarz. Mijali uczniów, którzy podobnie jak oni kierowali się na kolację. Draco ujął delikatnie dłoń swojej towarzyszki i wplótł swoje palce w jej. Zarumieniła się lekko i spojrzała na niego.
- A co powiedzą inni? - Szepnęła widząc ciekawskie spojrzenia.
- Że jesteśmy najpiękniejszą parą w całej szkole - odparł również szeptem.
- A jesteśmy? - Zdziwiła się.
- A nie? - Zachichotał - to właśnie oficjalnie zaczynamy nią być - dodał jak gdyby nigdy nic i wkroczyli razem do Wielkiej Sali. Przystanęli kilka kroków za wejściem.
- Smacznego - powiedział już normalnym głosem i cmoknął ją w usta. Uśmiechnęła się i odeszła do swojego stołu podobnie jak on.
- Uhuhu, co ja widzę - zaświergotała wesoła Ginny.
- Zamknij się i jedz - skwitowała ją Hermiona i obje wybuchły śmiechem.
- Do Hermiony? - Odparł pytaniem na pytanie.
- Po, co? Jest zajęta - dodał Harry, odsuwając od siebie Megan.
- Czym?
- Raczej, kim - poprawiła go blondynka, a Weasley zacisnął dłonie w pięści. Nie zważając na protesty i krzyki ze strony przyjaciół, wszedł do Pokoju Wspólnego Prefektów. Znał hasło, ponieważ na nieobecność Hermiony, zastąpił ją na rozkaz McGonagall. Bez zbędnych ceregieli władował się do jej sypialni, ale nikogo tam nie zobaczył. Gdy już miał wychodzić, usłyszał jej perlisty śmiech, którym zanosiła się na cały pokój. Czerwony i zły, aż po cebulki włosów bez pukania otworzył drzwi, a widok, jaki zastał jeszcze bardziej wprawił go w stan maksymalnego zdenerwowania. Hermiona leżała na łóżku przyciśnięta ciałem Malfoya, który łaskotał ją delikatnie w boczki. Po całym pokoju były porozwalane poszewki i pościel, co oznaczało, że właśnie przebyli wojnę na poduszki. Niestety Ron, jak zwykle wszystko źle zinterpretował. Wściekły rzucił się na blondyna i z niemałym trudem ściągnął go z Hermiony, która zerwała się na równe nogi.
- Co ty wyrabiasz? - Krzyknęła starając się odciągnąć go od blondyna, nad którym się pochylał i starał się uderzyć w twarz.
- Puść mnie! - Krzyknął odpychając ją od siebie, tym samym powodując, że upadła na ziemię. Draco widząc to, nie wytrzymał dłużej. Zrzucił z siebie rudzielca i jednym celnym strzałem, kolejny raz złamał mu nos. Nie patrzył jednak na niego, tylko szybko podszedł do Gryfonki.
- Nic ci nie jest? - Pokręciła głową i wstała przy jego pomocy.
- Wyjdź stąd - krzyknęła wskazując na drzwi. Chłopak wstał wycierając krew z nosa i obrzucił chłopaka nienawistnym spojrzeniem. Gdy już miał wychodzić, obrócił się w stronę Gryfonki i złapał za rękę. Sytuacja wydarzyła się tak szybko, że nawet żadne nie zdążyło zareagować. Rudziec przyciągnął do siebie dziewczynę i złożył na jej ustach dość obrzydliwy pocałunek, zwłaszcza, że ciekła mu krew z nosa. Granger szybko go od siebie odepchnęła i zafundowała siarczysty policzek.
- Jeszcze do mnie przyjdziesz - syknął.
- Wyjdź stąd Wesley, bo jak zacznę ci pomagać, to nie wiem czy dożyjesz kolacji - warknął wyraźnie wyprowadzony z równowagi Malfoy. Jego dłonie się trzęsły, a wzrok szaleńczo błądził po ciele Gryfona. Uśmiechnął się do niego cynicznie i odwrócił na pięcie. Gdy tylko drzwi do pokoju się zamknęły, blondyn obrócił się i z całej siły walnął pięścią w ścianę. Moc uderzenia była tak duża, że farba z tynkiem się pokruszyła, a jego kostki zaczęły krwawić. Hermiona stała przerażona przypatrując się jego furii.
- Przepraszam - szepnęła, cofając się do tyłu. Nie widziała go jeszcze w takim staniem. Zaciskał mocno pięści i głośno oddychał.
- To nie twoja wina, przestań - zaczął szybko i podszedł do niej. Przygarnął do siebie, gładząc jej plecy. Czuła jak przez jego ciało przechodzą ciarki.
- Nienawidzę go - odparł po chwili.
- Wiem - oprała - przepraszam.
- Granger daj spokój, gdyby nie ty, to zapewne leżałby tu martwy - wyznał opierając swoje czoło o jej i wpatrując się w jej tęczówki. Posłała mu delikatny uśmiech.
- Jesteś zazdrosny o mnie? - Szepnęła nie mogąc ukryć zadowolenia. Parsknął śmiechem, rozluźniając się.
- Cholernie - wyszczerzył do niej zęby i pocałował w nos. Wypuścił ją z objęć i skierował się do łazienki żeby obmyć rany. Gdy skończył wrócił do pokoju, w którym był już porządek.
- Dzięki - szepnął i zdjął z siebie białą koszulę, która była opryskana krwią. Od razu wrzucił ją do kominka i podszedł do szafy. Hermiona przypatrywała mu się z niemałym szokiem. Jego sylwetka jak zwykle prezentowała się wspaniale, ale fakt, że okazuje ją przy niej, jeszcze bardziej ją zadowalał. Założył niebieską koszulę i odpiął pierwsze guziki. Przeczesał dłonią włosy i spojrzał na dziewczynę.
- Tobie też się chyba przyda przebranie - odparł. Pokiwała na znak, że się zgadza i wyszli do jej sypialni. Nie była jeszcze tak śmiała jak Ślizgon, dlatego wybrała odpowiednie rzeczy z szafy i zamknęła się w łazience. Ubrała czarną falowaną spódniczkę, biało niebieską bluzkę w paski, którą włożyła do środka i czarny krótki kardigan. Włosy rozczesała i związała niedbałego koka, z którego kilka kosmyków wyleciało. Na szybko przejechała oczy tuszem i popsikała się ulubionymi perfumami. Wyszła gotowa, a widok blondyna czytającego jej ulubioną książkę z dzieciństwa, o mało, co nie zwalił jej z nóg.
- Malfoy czytający mugolską bajkę... - Szepnęła i objęła jego szyję od tyłu.
- Tristan i Izolda - przeczytał - nigdy nie zrozumiem mugoli odparł zamykając - a przeczytałem jedynie epilog - zaśmiał się. Wstał i odłożył wolumin na miejsce. Wypuścił Hermionę i pierwszą i wyszli na zimny korytarz. Mijali uczniów, którzy podobnie jak oni kierowali się na kolację. Draco ujął delikatnie dłoń swojej towarzyszki i wplótł swoje palce w jej. Zarumieniła się lekko i spojrzała na niego.
- A co powiedzą inni? - Szepnęła widząc ciekawskie spojrzenia.
- Że jesteśmy najpiękniejszą parą w całej szkole - odparł również szeptem.
- A jesteśmy? - Zdziwiła się.
- A nie? - Zachichotał - to właśnie oficjalnie zaczynamy nią być - dodał jak gdyby nigdy nic i wkroczyli razem do Wielkiej Sali. Przystanęli kilka kroków za wejściem.
- Smacznego - powiedział już normalnym głosem i cmoknął ją w usta. Uśmiechnęła się i odeszła do swojego stołu podobnie jak on.
- Uhuhu, co ja widzę - zaświergotała wesoła Ginny.
- Zamknij się i jedz - skwitowała ją Hermiona i obje wybuchły śmiechem.
~~~
Kolejne
tygodnie leciały uczniom jak przez palce. Nauki przybywało i powoli zaczynał
się kwiecień, obwieszczając dwa miesiące do końca szkoły. Wiosna na dobre
rozgościła się na dworze, tworząc piękną aurę, która tylko zachęcała do wyjścia
na dwór. Uczniowie korzystali z każdych możliwych promieni słonecznych,
uciekając tym samym od prac domowych i nauki, do egzaminów, które zbliżały się
wielkimi krokami. Jedyną osobą w całym zamku, która tonęła w książkach i
pergaminach całymi dniami, była Hermiona Granger. Trzy miesięczne zaległości,
były dla niej czymś strasznym i za każdym razem powtarzała, że nie zdąży
nauczyć się wszystkiego do czerwca.
Nadeszła sobota, a wraz z nią wyjście do Hogsmade. Wszyscy uczniowie, którzy mieli uprawnienia, już dawno temu opuścili zamek ciesząc się wolnymi chwilami. Hermiona jednak nie pozwalała sobie na przyjemności i siedziała teraz w bibliotece wertując podręcznik dla zaawansowanych z transmutacji. Czytała właśnie o skomplikowanych przeobrażeniach ludzi w animaga, gdy nagle wolumin zamknął się jej przed nosem, a wszelkie notatki i inne księgi zniknęły z zasięgu jej wzroku. Zdezorientowana szybko zadarła głowę do góry i ujrzała zadowolonego z siebie blondyna.
- Malfoy, nie wydurniaj się - powiedziała szybko widząc różdżkę w jego dłoni - natychmiast zwróć mi wszystkie rzeczy, muszę się uczyć - nie szczędziła czasu na uprzejmości, nie lubiła, gdy ktoś jej przerywał naukę, ale... Draco Malfoy, to nie był 'ktoś'. To była jedyna osoba, która zawsze skutecznie działa na od stresowanie jej i odciągnięcie od nauki, była to osoba, z którą była.
- I tak już wszystko umiesz, nie zdajemy egzaminów rozszerzonych, tylko podstawowe - zauważył sprytnie i uśmiechnął się triumfalnie. Brązowowłosa zrobiła naburmuszoną minę i założyła ręce na piersi.
- Mam mnóstwo zaległości muszę...
- Nic nie musisz - wywrócił oczami i podszedł do niej skradając jej pocałunek. Niestety dziewczyna nic nie mogła poradzić, że tak działał na nią, jego urok osobisty. Gdy tylko znajdował się w pobliżu serce biło jak oszalałe, ciarki przechodziły po plecach, a cała silna wola skumulowana na nauce, wyparowywała jak woda z czajnika.
- Draco - szepnęła, kiedy zaczął muskać jej szyję. Zadowolony z siebie odsunął się i wyciągnął w jej kierunku dłoń. Spojrzała na niego rozmarzonym wzrokiem i pozwoliła poprowadzić się do Pokoju Wspólnego Prefektów.
- No już, przebieraj się i idziemy do Hogsmade - zarządził uśmiechając się łobuzerko.
- Ale...
- Żadnego 'ale' - pogroził przybierając poważny wyraz twarzy i wpychając ją do łazienki. Gryfonka westchnęła i zaczęła zdejmować szkolne szaty, zastępując je lekkimi beżowymi spodniami, pudrową zwiewną bluzką i białym sweterkiem. Włosy zaplotła w luźny warkocz i wykonała delikatny makijaż. Wychodząc z łazienki zastała jeden z jej ulubionych widoków. Dracona leżącego na jej łóżku z założonymi rękoma za głową.
- Leniuch - rzuciła w jego kierunku wyciągając małą torebkę i pakując do niej potrzebne rzeczy.
- Muszę kiedyś się wyleżeć, bo później nie będzie na to czasu - wytknął jej języki i podniósł się przyglądając swojej dziewczynie. Ubrała brązowe pół buty wiązane jedynie na trzy dziurki i wyprostowała się zadowolona.
- Możemy iść - uśmiechnęła się widząc jego wzrok i po chwili kroczyli już po błoniach. Draco obejmował ją delikatnie ramieniem, a ona wtulała się w jego tors.
- Dziękuję - powiedziała po chwili i przymknęła powieki napawając się fantastyczną pogodą.
- Za co? - Zapytał śmiejąc się.
- Że nie pozwalasz, abym zatraciła się w książkach - odparła.
- O jeszcze, czego zatracić to możesz się jedynie we mnie - wyszczerzył zęby, a ona pokręciła z politowaniem głową całując go w szyję. Przeszedł go przyjemny dreszcz.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę - szepnął do jej ucha, schylając się.
- Jaką? - Zapytała od razu, a jej oczy rozszerzyły się z zaciekawieniem.
- Jak ci powiem, to nie będzie niespodzianka.
- Draco ... - zaczęła, ale on wpatrywał się daleko przed siebie udając, że jej nie słyszy.
- Dowiesz się niedługo - odrzekł jedynie i weszli do zatłoczonej wioski czarodziei.
Nadeszła sobota, a wraz z nią wyjście do Hogsmade. Wszyscy uczniowie, którzy mieli uprawnienia, już dawno temu opuścili zamek ciesząc się wolnymi chwilami. Hermiona jednak nie pozwalała sobie na przyjemności i siedziała teraz w bibliotece wertując podręcznik dla zaawansowanych z transmutacji. Czytała właśnie o skomplikowanych przeobrażeniach ludzi w animaga, gdy nagle wolumin zamknął się jej przed nosem, a wszelkie notatki i inne księgi zniknęły z zasięgu jej wzroku. Zdezorientowana szybko zadarła głowę do góry i ujrzała zadowolonego z siebie blondyna.
- Malfoy, nie wydurniaj się - powiedziała szybko widząc różdżkę w jego dłoni - natychmiast zwróć mi wszystkie rzeczy, muszę się uczyć - nie szczędziła czasu na uprzejmości, nie lubiła, gdy ktoś jej przerywał naukę, ale... Draco Malfoy, to nie był 'ktoś'. To była jedyna osoba, która zawsze skutecznie działa na od stresowanie jej i odciągnięcie od nauki, była to osoba, z którą była.
- I tak już wszystko umiesz, nie zdajemy egzaminów rozszerzonych, tylko podstawowe - zauważył sprytnie i uśmiechnął się triumfalnie. Brązowowłosa zrobiła naburmuszoną minę i założyła ręce na piersi.
- Mam mnóstwo zaległości muszę...
- Nic nie musisz - wywrócił oczami i podszedł do niej skradając jej pocałunek. Niestety dziewczyna nic nie mogła poradzić, że tak działał na nią, jego urok osobisty. Gdy tylko znajdował się w pobliżu serce biło jak oszalałe, ciarki przechodziły po plecach, a cała silna wola skumulowana na nauce, wyparowywała jak woda z czajnika.
- Draco - szepnęła, kiedy zaczął muskać jej szyję. Zadowolony z siebie odsunął się i wyciągnął w jej kierunku dłoń. Spojrzała na niego rozmarzonym wzrokiem i pozwoliła poprowadzić się do Pokoju Wspólnego Prefektów.
- No już, przebieraj się i idziemy do Hogsmade - zarządził uśmiechając się łobuzerko.
- Ale...
- Żadnego 'ale' - pogroził przybierając poważny wyraz twarzy i wpychając ją do łazienki. Gryfonka westchnęła i zaczęła zdejmować szkolne szaty, zastępując je lekkimi beżowymi spodniami, pudrową zwiewną bluzką i białym sweterkiem. Włosy zaplotła w luźny warkocz i wykonała delikatny makijaż. Wychodząc z łazienki zastała jeden z jej ulubionych widoków. Dracona leżącego na jej łóżku z założonymi rękoma za głową.
- Leniuch - rzuciła w jego kierunku wyciągając małą torebkę i pakując do niej potrzebne rzeczy.
- Muszę kiedyś się wyleżeć, bo później nie będzie na to czasu - wytknął jej języki i podniósł się przyglądając swojej dziewczynie. Ubrała brązowe pół buty wiązane jedynie na trzy dziurki i wyprostowała się zadowolona.
- Możemy iść - uśmiechnęła się widząc jego wzrok i po chwili kroczyli już po błoniach. Draco obejmował ją delikatnie ramieniem, a ona wtulała się w jego tors.
- Dziękuję - powiedziała po chwili i przymknęła powieki napawając się fantastyczną pogodą.
- Za co? - Zapytał śmiejąc się.
- Że nie pozwalasz, abym zatraciła się w książkach - odparła.
- O jeszcze, czego zatracić to możesz się jedynie we mnie - wyszczerzył zęby, a ona pokręciła z politowaniem głową całując go w szyję. Przeszedł go przyjemny dreszcz.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę - szepnął do jej ucha, schylając się.
- Jaką? - Zapytała od razu, a jej oczy rozszerzyły się z zaciekawieniem.
- Jak ci powiem, to nie będzie niespodzianka.
- Draco ... - zaczęła, ale on wpatrywał się daleko przed siebie udając, że jej nie słyszy.
- Dowiesz się niedługo - odrzekł jedynie i weszli do zatłoczonej wioski czarodziei.